wtorek, 25 marca 2014

pierwszy


*pół roku później*



Mimo, iż kalendarz wskazywał dopiero początek kwietnia na dworze panowały stanowcze upały. Była to świetna okazja aby po raz pierwszy pokazać małej jak to wygląda, gdy jest ciepło i świeci słoneczko. Jednak przez to, że Emily zaraziła się od swojej kuzynki, przez ostatni tydzień musiała przebywać cały czas w domu.
I niestety ja wraz z nią.
Dlatego dzisiaj, zważając, że pogoda była wyśmienita postanowiłam wybrać się z małą na spacer do pobliskiego parku podczas nieobecności Luke’a.
Luke pracował w małym, skromnym kanale radiowym.
Zazwyczaj pracuje tylko jako dźwiękowiec, jednak bywają sytuacje, gdy wymienia się rolą wraz ze swoim przyjacielem – Ashtonem, który jest prowadzącym. Nie jest to jego jedyny przyjaciel, gdyż w zanadrzu ma jeszcze dwóch wspaniałych kompanów – Micheala i Caluma.
Luke’a zawsze nie ma od poniedziałku do piątku w godzinach popołudniowych aż do prawie dziesiątej.
I wtem mój telefon zaczął dzwonić.
Szybko wytarłam ręce z mąki i sięgnęłam po mechaniczne urządzenie leżące na blacie obok stolnicy. Nacisnęłam zielonkę strzałkę zaraz po tym jak na wyświetlaczu ujrzałam uśmiechniętego bruneta.
-Haaalo? – spytałam z uśmiechem przetrzymując telefon między ramieniem a uchem.
-Hej słoneczko. Co tam u was?
-A nic, pieczę nam ciasto. – oznajmiłam z uśmiechem.
-Uhm, już tu czuję zapach prosto z piekarnika. – zażartował, co na pewno było słychać w jego tonie głosu.
-Dopiero rozrabiam ciasto palancie. – zaśmiałam się dźwięcznie.
-Ja z wyprzedzeniem czuję zapach twoich wyśmienitych wypieków.
-Oh, nie słódź sobie. Co robisz?
-Właśnie mamy małą przerwę obiadową, a co?
-Nic, po prostu tęsknię. – wyjaśniłam siadając na krzesełku.
-Też za tobą tęsknię, zobaczymy się już za kilka godzin- oznajmił na co z wyczekaniem spojrzałam na zegar licząc godziny, dzielące nas od najbliższego spotkania.- Co dziś planujesz?- spytał po chwili.
-Mam zamiar zabrać Emily do parku i może też na plac zabaw.
-Oh, chciałbym pójść z wami.
-Przecież wiesz, że nie możesz. - odparłam smutnie na co tylko przytaknął cicho.- Ale za to możemy pójść w sobotę albo w niedzielę.
-Jestem jak najbardziej tak, ale muszę spadać, Calum coś chce. Kocham Cię. – powiedział, po czym cmoknął w powietrzu, skłaniając mnie do kolejnego porcji śmiechu.
-Też Cię kocham . – sprostowałam po czym również cmoknęłam i się rozłączyłam.
Od razu nie czekając na nic podeszłam do stolnicy i znowu zaczęłam wykonywać swoją pracę. Jednak już po chwili telefon ponownie zaczął dzwonić, na co tylko głośno westchnęłam i nawet nie spoglądając na wyświetlacz przycisnęłam go do ucha.
-Luke, czego zapomniałeś? – spytałam po czym zastała mnie... cisza? Zmarszczyłam brwi po czym odsunęłam telefon i nie zauważyłam ślicznej buzi bruneta, tylko fikcyjną postać oznaczającą jako numer zastrzeżony. – Halo? Ktoś tam jest? – dodałam ponownie przyciągając telefon do słuchawki. Niestety po raz kolejny raz zastała mnie tylko głucha cisza. Nie dałam za wygraną i wciąż się coś odzywałam gdy w końcu z elektronicznej niani usłyszałam płacz dziecka. – Szlag. – skomentowałam po czym się rozłączyłam i biegiem ruszyłam na górę. Następnie migiem wparowałam do żółtego pokoiku z naklejkami Kubusia Puchatka.
W oczy oprócz płaczącej Emily rzuciło mi się otwarte okno, a przy nich firanki lecące w każdą możliwą stronę.
Jak Boga kocham były one zamknięte.
Byłam tu jeszcze pół godziny temu i specjalnie je zamykałam po to aby nie doprawić małej jakimiś powikłaniami.
Natychmiastowo rzuciłam się do okna i zamknęłam się z trzaskiem. Następnie podeszłam do łóżeczka i wyjęłam z niego malusią, śliczną jaśniutką blondynkę z niebieskimi oczami jak ocean.
Wygląd odziedziczyła całkowicie po tatusiu, dlatego, iż Niall jako jedyny był i blondynem i niebieskookim mężczyzną. Natomiast ja miałam piwne oczy i brązowawe włosy.
Irlandczyk zawsze uważał, że są one nieskazitelnie wyjątkowe, co zawsze powodowało u mnie szczerym rumieńcem na twarzy, co także nie mógł nie skomentować. Jednak kiedy Luke powtarzał to samo, nie było to dla mnie wynikiem stada motyli i rumieńcami na twarzy.
Zaczęłam powoli chodzić po pokoju głaszcząc przy tym delikatnie małą po plecach, próbując ją przy tym uspokoić. Już po jakimś czasie w końcu mi się udało, dlatego pospiesznie zabierając ze sobą letnią kurteczkę i małe trampki, ruszyłam z dzieckiem na dół. Tam ułożyłam ją w kojcu zaraz przy blacie a dane rzeczy odłożyłam na wózek stojący w korytarzu. Następnie powróciłam do kuchni, gdzie dokończyłam ciasto i wsadziłam do piekarnika, nastawiając mały budzik, który miał mnie powiadomić po trzydziestu minutach.
W tym krótkim czasie zdążyłam nakarmić małą oraz ją przebrać. Postanowiłam także samodzielnie wyprowadzić wózek na dwór. Kiedy w końcu mi się udało, usłyszałam z kuchni dźwięk gotowego wypieku. Wleciałam do brązowo-beżowego pomieszczenia i wyłączyłam piekarnik. Wyjęłam gotowe ciasto i położyłam na blacie.Zaraz po tym sięgnęłam do szafki wyciągając z niej cukier puder. Zbliżyłam się do wypieku i lekko posypałam górę. Kiedy uznałam, że tyle starzy odłożyłam biały proszek i odstawiłam blaszkę bliżej lodówki, po to aby nie zaśmiecać całego blatu. Następnie uznając, że wszystko zrobiłam, żwawo ruszyłam do korytarza i założyłam na nogi bordowe Vansy, które świetnie pasowały do jasnych jeansów i bordowej bluzki z beżowym znakiem pokoju. Włosy jedynie przeczesałam szczotką i rzuciłam na ramiona, pozwalając, żeby były lekko faliste. Na oczy dałam trochę tuszu do rzęs i przejechałam cienką linię za pomocą czarnej kredki.
Następnie powróciłam do dziecka i biorąc ją do rąk ruszyłam ku wyjściu.
Na dworze przekręciłam raz kluczem i włożyłam je do tylnej kieszeni. Emily natomiast wygodnie ułożyłam w wózeczku i przykryłam cienkim kocem.
Wtedy w końcu byłam gotowa na spacer z moją ślicznotką.

Już po niecałej godzinie znalazłam się w parku przepełnionym zielenią i różnymi ciepłymi kolorami dochodzących z kwiatów.
Ku mojemu zdziwieniu byłam na razie samotna w tak pięknym miejscu, co bywało to rzadkością. Zawsze kiedy przebywałam tutaj czas wraz z blondynem po całym miejscu leciały roześmiane dzieci bawiące się w berka, bądź chowanego. Chodziły tu także zakochane pary, które życia poza sobą nie widziały.
Między innymi w tamtych czasach byłam nią też ja i Niall.
Pamiętam te chwile kiedy wymykaliśmy się ze szkoły tylko po to, aby zobaczyć jak codziennie o pierwszej przychodziła tu starsza pani tylko, aby zamoczyć przez nie całe dziesięć minut nogi w jeziorze, po czym po prostu odchodziła jak gdyby nic.

"-Co ty robisz? - spytałam ze śmiechem widząc jak Niall zmierza w kierunku staruszki.
-Idę zamoczyć nogi w "zdrowym źródełku" wraz z tą panią. Idziesz ze mną? - spytał podchodząc do mnie.
-Jesteś głupi - skomentowałam patrząc prosto w jego niebieskie oczy.
-Ale za to mnie kochasz - oznajmił, po czym na chwilę przycisnął swoje usta do moich. Następnie złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę wody. 
Już po chwili staliśmy za kobietą, gdy nagle odwróciła się w naszą stronę.
-Moglibyśmy dołączyć?- spytał blondyn z tym swoim uroczym uśmiechem. Kiwnęła ochoczo głową spoglądając się nam w zaciekawieniu.
-Oczywiście kochanie. - odpowiedziała  z uśmiechem, po czym odsunęła się trochę na bok. Chłopak pospiesznie pozbył się swoich czarnych conversów i lekko podwinął również czarne rurki. Oglądałam to z zaciekawieniem, dopóki nie zanurzył swoich nóg w wodzie i spojrzał na mnie.
-No chodź skarbie.- oznajmił, a ja natychmiastowo oprzytomniałam. Zdjęłam swoje beżowe baleriny a przez to, że miałam na sobie zwiewną spódnicę nic nie musiałam podwijać. Szybko ułożyłam się koło chłopaka i powoli zanurzyłam swoje stopy. Spojrzałam na Nialla, który wpatrywał się we mnie jak w jakiś obraz i uśmiechnęłam się, co odwzajemnił, łapiąc mnie przy okazji za dłoń
-Długo jesteście ze sobą? - spytała starsza pani, a nasz kontakt wzrokowy został przerwany, ponieważ obydwoje spojrzeliśmy na nią w lekkim szoku.
-Nie całe pół roku.-odpowiedział spokojnie blondyn, na co kobieta kiwnęła tylko głową i wynurzyła stopy.
-Bądźcie szczęśliwi.- rzekła po czym odeszła. I to był ostatni raz, kiedy ją tu widzieliśmy."

Po części szczęśliwa jestem, ale nie z powodu blondyna. On zniszczył mi życie, chociaż wprowadził mnie do niego. Zanim go poznałam moje dotychczasowe życie było nudne, takie bez barw. Jednak w liceum poznałam prawdziwą siebie, dopiero wtedy, kiedy po raz pierwszy go spotkałam.

"-To wpadnę do ciebie po lekcji.- powiedziałam do słuchawki uważnie wyjmując ważniejsze książki do torby.
-Okej, tylko pamiętaj, ja jestem bardzo chora.
-Taaa, Vanessa, taka pilna uczennica.
-Cicho siedź.- powiedziała, po czym się zaśmiała. Z resztą, ja też.- Ejejejejej! - krzyknęła nagle.
-Co ufoludzie? - spytałam zamykając szafkę, następnie chowając klucz do kieszeni.
-Widziałaś już tego nowego? Niby gorący jest.
-Wow, to my kogoś nowego w szkole mamy? - spytałam przystając na jej wiadomość.
-No tak! Nie słyszałaś? Ma chodzić do trzeciej A.
-Serio, nie wiedziałam. I nie widziałam. - powiedziałam po raz kolejny ruszając i przy tym nie patrząc na drogę.
I to był właśnie błąd, bo przez moją nie uwagę wpadłam na kogoś. Moje notatki na biologię wypadły z rąk i opadły na ziemię. Natychmiastowo schyliłam się po nie i zaczęłam je zbierać. Wtedy zauważyłam duże, męskie dłonie przed sobą, które pomagały mi w uzbieraniu kartek. 
Podniosłam wzrok i spotkałam się z najpiękniejszymi oczami, jakie kiedykolwiek mogłam zobaczyć na swoich własnych. Były one tak niebieskie, że z pewnością mogłam porównać je z kolorem oceanu.
I ten jego śnieżny uśmiech."

Uśmiechnęłam się pod nosem przypominając sobie tą całą sytuację.
To jak go zaczęłam przepraszać, to jak się uśmiechał i mówił, że nic nie szkodzi i to jak ponownie sięgnęłam po telefon, a Vannesa była przepełniona strachem i niecierpliwością.
To było naprawdę piękne.
-Opamiętaj się. - szepnęłam do siebie, po czym potrząsnęłam głową i doszłam do pobliskiej ławki. Zatrzymałam się przy niej i lekko na nią opadłam, układając koło siebie wózek.
Obejrzałam się wokół siebie, nie zauważając żadnej żywej duszy wokół nas.
Dziwne, ponieważ wydawało mi się całkiem inaczej.
Ahh, nie ważne, szalejesz już nam Katniss.
Spojrzałam do wnętrza wózka spoglądając na Emily. Jak to dziecko spała słodko trzymając przy swojej główce małą rączkę. Sięgnęłam do niej i włożyłam do rączki małego palca, uśmiechając się przy tym szeroko. Uznałam, że gdyby nie ona, nie mogłabym być tak szczęśliwa.
I mimo, że mam dopiero dziewiętnaście lat i jestem bardzo młodą matką, cieszyłam się, że ją mam.
Jest moim oczkiem w głowie, a do tego jest podobna do faceta, który był dla mnie wszystkim.
Wiedziałam, że tak musiało być. I że pamiątka po nim musiała zostać..
I wyrywając mnie z zamyśleń, do parku znikąd zaczęły pojawiać się żywe postacie. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej widząc, jak te miejsce wręcz ożywia.
Spoglądnęłam na zegarek i zobaczyłam, że powoli zbliża się piętnasta. Wiem, że Vanessa powinna zakończyć już lekcje, dlatego wstałam z ławki i ruszyłam w stronę ulicy, na której mieszkała przyjaciółka.

Po dwóch godzinach w końcu udało mi się wydostać od tej wariatki z pretekstem, że mała powinna już dostać kolację i powoli powinna zabierać się za kąpiel i położeniem jej do łóżeczka.
I mimo wielu próśb przyjaciółki na temat podwiezienia nas pod mój dom, odmówiłam, mówiąc, że na dworze, jest wystarczająco ciepło, i ciemna pora dnia nam nie przeszkadza.

I dlatego właśnie teraz znajdowałam się dwie przecznice dalej od jej domu, a ponad osiem od mojej własnej. I mimo, że zdążyłam przechodzić tędy ponad tysiąc razy, tym razem wyczuwałam po raz kolejny czyjąś obcą obecność. Dlatego aby to zgłuszyć postanowiłam zadzwonić do Luke'a jednak ten jak na złość nie odbierał telefonu.
Szłam bardzo szybkim krokiem co chwile się oglądając, jednak to nic nie pomogło. Nikogo nie widziałam, a mój strach powiększał się z każdą chwilą.
I kiedy w końcu z daleka widziałam swój dom, Emily zaczęła nagle płakać.
Nie powiem, z tej sytuacji samej mi zachciało się płakać.
Natychmiastowo sięgnęłam do niej ręką głaszcząc po brzuszku próbując ją jakoś uspokoić. Odzywała się, bo jak mówiłam Vanessie, zbliża się kolacja, a mała zdążyła już zgłodnieć.
Jak najszybciej dotarłam do domu otwierając je niemalże z hukiem. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi. Wzięłam księżniczkę na ręce i weszłam do kuchni jak najszybciej wyjmując mleko i wstawiając je do mikrofalówki. W tym czasie zaczęłam chodzić wte i wewte uspakajając malutką, a kiedy w końcu usłyszałam właściwy dźwięk z kuchni odłożyłam na chwilę małą do kojca i ruszyłam do kuchni wyciągając jak najszybciej butelkę z mlekiem. Nałożyłam na nią dziobek i podeszłam do zlewu sprawdzając czy temperatura napoju jest w porządku. Kiedy mój wynik był pozytywny ruszyłam ku danemu pokojowi. I kiedy weszłam do środka i chciałam skierować się do mojej córki obejrzałam się po pokoju.
Butelka nagle spadła na podłogę, wywołując wielki hałas, a oczy otworzyły się do maksymalnych rozmiarów.
Poprzez wielkie szklane drzwi tarasowe, zauważyłam w oddali Nialla, który wpatrywał się prosto w moją postać.


czytasz = komentujesz


***

cześć, siema, siemanko, hejo, hejcia, dzień dobry, a raczej dobry wieczór, nie ważne
pierwszy rozdział gotowy, końcówka może być już nawet nie gramatycznie napisana, ale się już spieszę, bo bardzo chcę wam to dodać jeszcze dzisiaj xD
co z tego, że jutro sprawdzian z fizyki, PFFF
no, mam nadzieję że wam się podoba, bo inaczej będę smutać, nie będę zanudzać, bo muszę iść przygotować się do szkoły.
Do zobaczenia przy następnym rozdziale. Love ya x.

JEŚLI CZYTASZ, MASZ TWITTERA, ZAPISZ SIĘ Z ZAKŁADCE INFORMOWANI, A OD RAZU PO DODANIU CIĘ O TYM POINFORMUJĘ.

I jeszcze coś

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Nawet nie wiecie, jak bardzo wasze komentarze przyśpieszyły dodanie rozdziału !  

7 komentarzy:

  1. Świetny!
    Przerwałaś w takim momencie...
    Nie mogę doczekać się następnego ;)
    xx
    @awmyniallehh

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny.
    Czekam na kolejny. :)
    @_patrycja_pacia xxxxx <3
    + zapraszam do siebie http://dark-and-black-gang.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, weszlam na to opowiadanie dzieki @NiallImaginy_PL i jestem pod ogromnym wrazeniem.
    Co do samej fabuly, to ja osobiscie wolalabym Luke'a, niech to opowiadanie nie bedzie jak 1000 innych, gdzie chlopak zranil dziewczyne, a ona i tak chce do niego wrocic. Jest powiedzenie: jezeli kochasz rownoczesnie 2 osoby, wybierz te 2, bo jakbys na serio kochal 1 osobe, nigdy nie zakochal by sie w 2.
    A 2 osoba jest Luke hihi ^^
    Z niecierpliwoscia czekam na next oraz dodaje sie do informowanych :)
    @hooranexx

    OdpowiedzUsuń
  4. zgadzam się z Anonimem u góry
    opowiadanie świetnie się zaczyna, bardzo fajnie się czyta ale mam nadzieję, że to nie będzie takie "typowe ff" i wróci do Nialla mimo wszystko. Ja osobiście już shippuję bohaterkę z Lukiem :)

    czekam na dalsze rozdziały ;)

    @ilymyyniall

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. shippujemy razem... Lukeniss :D
      @hooranexx

      Usuń
    2. hahaha dokładnie XD

      @ilymyyniall

      Usuń
  5. OMG! Świetne!! NEXT!!!

    OdpowiedzUsuń

Layout by Switch