sobota, 22 marca 2014

Prolog


Muzyka dobijała się niemiłosiernie do moich uszu. Zapewne sięgał on nawet poza budynkiem klubu.
Kiedyś ten odgłos wcale mi nie przeszkadzał, jednak od mojego ostatniego przyjścia minęło ponad piętnaście miesięcy, więc zdążyłam odzwyczaić się od tak dużego odgłosu.
Większość ludzi tańczyło na parkiecie będąc przyklejeni do siebie, tak, że nawet milimetr ich nie dzielił.

"Położył swoje dłonie na moich biodrach wyrównując między nami rytm, położyłam swoją głowę w zagłębieniu jego szyi, a obie ręce podniosłam nad siebie, po chwili zatapiając je w blond włosach.
-Kocham Cię. - szepnął wprost do mojego ucha"

Potrząsnęłam głową, biorąc ze stolika swojego jedynego drinka i zaczęłam go powoli popijać.
Zapewne pytacie dlaczego jedyny.
Otóż jestem matką. Tak, dobrze słyszeliście. Cztery miesiące temu na świat przyszła moja mała Katy, która aktualnie przebywa w domu pod opieką mojej sąsiadki Tessy.
Teraz pewnie jesteście ciekawi, dlaczego nie jestem z moją córką.
Otóż jak wspomniałam, ostatnim razem w klubie byłam ponad piętnaście miesięcy temu. Od tamtej pory wiele rzeczy zmieniło się w moim życiu jak i otoczeniu. Większość moich przyjaciół zamieniło swoich partnerów jak rękawiczki, a drudzy robili sobie nowe tatuaże czy tam jeszcze jakieś inne pierdoły.
Ja natomiast siedziałam pośród czterech ścian, sama, mając przy sobie stertę chusteczek i głaszcząc swój brzuch.
No, jeszcze byłam odwiedzić szpital na dwa miesiące.

"Cały czas widziałam jak wychodził. 
Widziałam w małym okienku jego blond włosy, które coraz bardziej się oddalały. Nie słyszałam swojego jęku bezradności. Słyszałam tylko tłuczenie się szklanych dzbanków, ramek ze zdjęciami i kryształów.
Teraz sytuacja się nie zmieniła. Siedziałam przy łóżku, w ręku trzymając ramkę ze zdjęciem przedstawiającym dwójkę zakochanych.
Byłam to ja i Niall.
Pamiętam jak robiliśmy to zdjęcie. To była nasza pierwsza, wspólna wycieczka nad morze. 
Pamiętam, jak każdego wieczora zabierał mnie na spacery nad molo, tylko po to aby zobaczyć zachód słońca i po to, aby kupić mi kolejną różyczkę.
Naprawdę, od tamtego czasu uzbierałam kolorowy bukiecik, którego i tak przez moją słabą pamięć zostawiłam w pociąg.
Jednak teraz to tylko puste wspomnienia. Mogłabym do nich wracać śmiejąc się, uśmiechając a jednocześnie płacząc. On natomiast tego może już nie pamiętać, bynajmniej pewnie nie podchodzi do tego tak jak ja właśnie teraz.
Po policzkach poczułam po raz kolejny tego dnia mokre, słone łzy, a z ust wydobył się jęk tęsknoty i bólu serca.
Rzuciłam ramką, przez co kawałki rozprysły się po podłodze. Sięgnęłam po zdjęcie i rozszarpałam je na wpół, tak, aby oddzielić siebie od niego.
Sięgnęłam po część, w której widniał on i po raz ostatni przejechałam opuszkami palca po jego konturach twarzy. Następnie zaczęłam drzeć małymi kawałkami jego postać.
Wiedziałam, że mój płacz był coraz głośniejszy, jednak mimo woli, nie potrafiłam go opanować.
Kiedy uspokoiłam się lekko, spojrzałam na większy i ostrzejszy skrawek ramki. Sięgnęłam po niego i obejrzałam bezsensownie z każdej strony. Następnie przyłożyłam go do nadgarstka przyciskając go do skóry. 
Od razu spłynęło z niego kilka kropel krwi, jednak było to dla mnie za mało. Wcisnęłam go mocniej, a wydobywająca się strumieniem krew prysnęła wokół mojej osoby. Czerwona ciecz doskonale upiększała inne rany, które były lekko zaczerwienione. 
I gdy patrzyłam na tak nadzwyczajną rzecz, poczułam, że moje oczy zaczęły się zamykać. Nie kontrolowałam tego, ale w duszy z paniki chciałam jak najszybciej się pobudzić.
Na marne, bo już po sekundzie widziałam tylko ciemność"

Gdyby nie Vanessa, nie wiem co by było z Emily a tym bardziej ze mną. Wykryła mnie po 10 minutach. Od razu zadzwoniła na pogotowie, przez co już po niecałej godzinie leżałam w szpitalu. Tam okazało się, że przez moje cięcia i zaburzenia jedzenia, ciąża stała się zagrożona, tak samo jak z moim własnym zdrowiem.
Byłam głupia robiąc sobie i córce takie rzeczy.
Jednak mimo wszystko, gdybym usłyszała o takiej historii a po jakimś czasie stałoby się tak samo, zrobiłabym to co wtedy.
Lecz tak już nie będzie.
Niall dawno przestał być najważniejszą osobą pod słońcem, bynajmniej tak sądzę. Teraz jest nią moja Emily i Luke.
To nie jest tak, że Horan, nie jest już dla mnie nikim ważnym, o to, to nie. Nadal go kocham, jednak od kiedy dowiedziałam się, jak bardzo mnie oszukał, nie mam do niego zaufania jak i szacunku wobec niego.

"To moich drzwi, ktoś bardzo, ale to bardzo się dobijał. Zwlekłam się z łóżka i powolnym krokiem ruszyłam do drzwi frontowych. Nie zaglądając przez dziurkę szarpnęłam zamkiem i otworzyłam lekko drzwi.
-Katniss Stick? - spytał starszy mężczyzna w ubraniu policjanta. Pociągnęłam drzwiami, tak, że były otwarte na oścież, a ja tępo wpatrywałam się w komisarza.
-Tak, coś się stało?
-Chciałabym pogadać o pani chłopaku. - wyjaśnił krótko.
-O Niallu? - zapytałam a on odpowiedział tylko skinięciem głowy. - Proszę, niech pan wchodzi.- powiedziałam serdecznie kierując go do salonu.
Dzięki Bogu, był on do zniesienia, gdyż po ostatniej wizycie Tess cały dom tak wygląda... czysto.
-Życzy pan sobie czegoś?
-Nie, chciałbym wyjaśnić kilka spraw.
-Oczywiście, tylko na początku powiem, że my nie jesteśmy razem od jakiegoś czasu. - szepnęłam, a w oczach mimowolnie pojawiły się łzy. 
Tylko Katniss mi się tu nie rozpłacz.
-Jak to? Dlaczego?
-Zaszłam z nim w ciążę i uznał, że już mnie nie kocha.
-Z jednej strony dobrze zrobił. - powiedział nagle komisarz. Podniosłam na niego głowę i przechyliłam głowę. - Horan jest poszukiwany po całej Anglii za dilerkę. - wyjaśnił szybko a ja otworzyłam swoje usta, które natychmiast zakryłam dłonią.
-Jak to? Przecież on..
-Musi pani uwierzyć, pani na pewno wie, gdzie on teraz jest.
-J-ja naprawdę nie wiem. Tego dnia po prostu wyszedł z mojego domu nie biorąc nawet swoich dorywczych rzeczy.
-Nie odezwał się od tamtej pory?
-Nie.
-Ah, no dobrze. Dziękuję z całego pomoc za jakąkolwiek pomoc.
-Niech pan powie, co on zrobił.- powiedziałam patrząc w świeczkę stojącą na małym stoliku.
-Myślę, że w pani stanie, nie można zamartwiać.
-Niech pan powie, proszę.
-Niall miał swój mały gang i zajmowali się oni transportowaniem i dilerowaniem używek. Do tego często uczestniczył w nielegalnych wyścigach. - powiedział szybko po czym wstał. Ja natomiast nie ruszyłam się z miejsca. Ta informacja całkowicie zbiła mnie z jakichkolwiek emocji.- Niech Pani na siebie uważa, ciąża w takim wieku nie jest najlepsza. - powiedział po czym wyszedł z domu. 
A ja po raz tysięczny zaczęłam płakać. 
Teraz przez to, że Niall był w stosunku do mnie nie fer i najprawdopodobniej oszukiwał na każdym kroku"

Moje powieki zaczęły nerwowo otwierać się i opadać po to aby odpędzić niepotrzebnie łzy. Nie mogłam płakać, przecież Niall to zakończony temat.
Katniss, stop.
Niall dla ciebie już nie istnieje.
-Hej, zatańczymy? - spytał chłopak prosto do mojego ucha. Obróciłam głowę w stronę bruneta. 
Luke.
Pierwszy raz spotkałam go w szpitalu. Przebywałam wtedy dwa miesiące z powodu nadmiernego cięcia się i zagrożenia ciąży.

"Siedziałam bezradnie na łóżku patrząc przez okno, które pokazywało niesamowity las rozciągający się za murami szpitala.
Myślałam o swoim głupim zachowaniu kiedy to nie mogłam przeżyć dnia bez przecięcia chociaż jednej linii na swojej skórze. Spowodowałam przez to, że już moja 4-mięsieczna, nienarodzona córeczka została zagrożona.
A to wszystko przez jednego jedynego faceta. Gdyby nie on, nie byłoby mnie tu, no ale cóż.
-Przepraszam? Czy to oddział intensywnej terapii? - spytał mnie, głęboki, męski głos. Obudziłam się z własnego transu i obróciłam się do wysokiego chłopaka, zauważając czarny 
kolczyk w dolnej wardze.
Zaśmiałam się z jego niewinności i rozterki na twarzy.
-Coś się panu pomyliło. Dwa piętra niżej. - odpowiedziałam wstając i podchodząc do chłopaka.
-Ahh, jaki ja jestem głupi. I przy okazji, jestem Luke - przywitał się z uśmiechem wyciągając w moją stronę rękę. Sięgnęłam po nią, ściskając ją lekko
-Katniss. - odpowiedziałam z uśmiechem.
-Wiem, że to głupie, ale czy mogłabyś pokazać mi dokładnie? - spytał zmieszany, a ja po raz kolejny się zaśmiałam.
Po raz pierwszy śmiałam się od kiedy On opuścił progi mojego domu.
-Tak, jasne - powiedziałam z uśmiechem wychodząc z nim z pomieszczenia. Idąc tuż koło niego poczułam się bezpieczna. Tak samo bezpieczna jak był przy mnie Niall...

Od tamtej pory Luke odwiedzał mnie codziennie, przy okazji jak przychodził do swojej chorej babci. Codziennie doprowadzał mnie do łez, oczywiście przez śmiech. Codziennie przynosił mi jakieś słodycze, warzywa, owoce. Chodził też ze mną do ginekologa, tak, że za którymś razem lekarka oznajmiła, że "będziemy szczęśliwymi rodzicami" . Oczywiście od razu wytłumaczyliśmy jej błąd, jednakże Luke naprawdę stał się kimś bardzo ważnym dla mnie jak i dla Emily.
Kiedy wychodziłam ze szpitala Luke pomagał mi w dotarciu do domu. I właśnie tam pocałował mnie po raz pierwszy. 
Do tej pory pamiętam ten cudowny posmak mięty i zimny, metalowy kolczyk kiedy lekko zahaczył o moją dolną wargę."

-Uhm, tak, jasne. Tylko czy możemy potem wrócić do domu? Martwię się o Emily.
-Jasne. Ale przecież wiesz, że z Tessą jest bezpieczna. - powiedział z uśmiechem. Potaknęłam mu lekko głową, po czym Luke wstał, sięgając po moją dłoń. Natychmiastowo się jej chwyciłam i razem weszliśmy na parkiet. W tle leciała akuratnie wolniejsza piosenka niż dotychczas więc po prostu zarzuciłam rękoma obejmując jego szyję i zaczęliśmy poruszać się wolno w każdą możliwą stronę.
To nie był taniec przepełniony pożądaniem tak jak kiedyś z Niallem.
Wszystko co dotyczyło mnie i Luke'a było całkiem sprzeczne do tego co tyczyło mnie i Nialla.
Luke uważał na wszystko i był ostrożny, natomiast blondyn działał pochopnie, nie zastanawiając się dwa razy. Ba, żeby chociaż raz pomyślał...
Jednak pomimo, że tęsknię za tamtym życiem, nie chcę do niego wracać.
Nie chcę wracać do Niego.
Tu czuję się bezpiecznie wraz z Lukiem i małą Emily.
I nie chcę tego zmienić.
Prawda?


***
dzień dobry :)
prolog gotowy
trochę krótszy niż mi się wydawało, no ale niech będzie.
Nie zmieniam
z przykrością wam muszę oznajmić, że rozdziały będą pojawiać się minimum raz w tygodniu albo co dwa
chyba, że jakiś cud nastanie. 
no ale nie obiecuję
wiem, mówiłam, że do piątku prolog będzie, ale miałam małe problemy z okiem i z internetem...
dobra, ja tylko tak wstępnie powiem

Return to moje, własne, wymyślone opowiadanie.
Nie odagdujcie kogo Katniss wybierze, na przykład patrząc na szablon.
Czekam na moje zamówienie z obydwojga, ale jak na razie musi wam starczyć ten.


Co by tu jeszcze, ahh już wiem
Co do komentarzy.
Bardzo proszę, zostaw po sobie jakiś komentarz, uśmiecham się, kiedy go widzę i doprowadza on do tego że mam ochotę pisać dalej.
Uwierzcie, jeszcze niedawno miałam opowiadanie z Louisem i zakończyłam na III rozdziale, no bo nikt nie komentował i straciłam sens nad fabułą, smutam :(

4 komentarze:

  1. Wow! Zapowiada sie naprawde niezle!! :)) kiedy mizna sie spodziewac pierwszego rozdzialu?
    @werciaaaa_

    OdpowiedzUsuń
  2. No jedne wielkie WWOOWW :) rozdziała naprawde świetny. Każdy szczegół tak wspanialr opisałam, że naprawde :) jestem tu nowa i przeczytałam ten prolog z ciekawości ale tak mi się spodobała że będe czytać dalej. :) aż chciało się czytać to co napisałaś. powiem szcze3rze że4 zapowiada się bardzo ciekawie i napewno będe czytać do samego końca :) ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń

Layout by Switch