*Jeśli przeczytałeś/ałaś pozostaw komentarz, naprawdę dodaje otuchy :)*
-Naprawdę dziękuję, że przyjechałeś. - oznajmiłam, kiedy Liam opuścił progi mieszkania.
-Mówiłem, że to mój obowiązek. Zawsze jeśli poczujesz się niebezpiecznie czy nawet będziesz chciała pogadać to śmiało możesz zadzwonić do mnie czy innych. - oznajmił, a na moich ustach pojawił się lekki uśmiech.
-Zadzwonię. - potwierdziłam, kiwając głową. Wyszłam na zewnątrz tylko po to aby zbliżyć się do Payne i przytulić go z całych sił.
-Ej mała, bo mnie udusisz. - zażartował lekko, po czym się zaśmiał. Zawtórowałam wyczyn wyswobadzając się z jego ciepłych ramion. - Dobranoc, Katt. Pozdrów Luke'a i ucałuj Emily. - dodał na pożegnanie po czym zaczął się oddalać.
-Jasne.
Już po chwili zniknął w swoim ciemnym pojeździe. Wyjechał z mojej placówki i zniknął skręcając w przeciwną stronę. Westchnęłam cicho, wchodząc do środka. Zamknęłam szczelnie drzwi i przystanęłam.
Z salonu słyszałam lekki hałas, dlatego postanowiłam ruszyć ku danemu pokojowi.
Nie zdziwiłam się, kiedy na sofie zobaczyłam rozłożonego chłopaka oglądającego powtórkę jakiegoś meczu. Usiadłam tuż obok niego, przez co zwróciłam na mnie swoją uwagę. Odwrócił się w moją stronę, a na jego twarzy zauważyłam dokładną rysę zastanowienia.
Potulnie położyłam się na sofie, głowę kładąc na udach chłopaka. Jego jedna ręka wylądowała na zagłówku, natomiast drugą ułożył na moich włosach, gładząc je lekko.
-On był od Nialla, prawda? - spytał w końcu. Spoglądnęłam na niego z dołu i w odpowiedzi skinęłam lekko głową. - Po co przyszedł? - dopytał się, a ja odetchnęłam głośno.
-Ja po niego zadzwoniłam. - oznajmiłam.
-Po co?
-Luke, tylko proszę, nie gniewaj się na mnie. - wyjaśniłam szybko siadając po turecku.
-Skarbie, wiesz, że nie potrafię się na ciebie gniewać. - odparł z uśmiechem, wyłączając telewizor.
Uhuhu, będzie ostro.
-Ekhem.. więc Niall wyszedł z więzienia.... i on tu był. - powiedziałam, a piękny uśmiech bruneta natychmiastowo znikł.
-Jak on tutaj był?! - wypowiedział z zaciśniętymi zębami.
-Byłam u Van z Emily, wracałam i dosłownie czułam czyjąś obecność. Kiedy weszłam do domu odłożyłam małą do kojca i poszłam do kuchni po mleko, wracam i widziałam go tam.- opowiedziałam krótko patrząc w stronę drzwi balkonowych. - Spanikowałam. Dzwoniłam wcześniej do ciebie, ale nie odbierałeś to zadzwoniłam do Liama.
-Dlaczego akurat do niego? Przecież równie dobrze mogłaś zadzwonić na policję. - oznajmił ostro podrywając się z miejsca. Zaczął nerwowo poruszać się po pokoju, a ja wędrowałam za nim wzrokiem.
-Nie wiem dlaczego do niego zadzwoniłam, okej? Nie myślałam co wtedy robiłam, dlatego proszę przestań się złościć!
-Katniss, zadzwoniłaś do człowieka, który przyjaźni się z tą kurwą.
-Luke!
-Taka prawda, Katt. On nie jest normalny, pamiętasz co ci ci zrobił?! Pamiętasz?! Oczywiście, że pamiętasz.
-To nie znaczy, że ot tak możesz go nazywać .. tak? I przestań wrzeszczeć, dziecko śpi. - warknęłam, a na policzkach pojawiła się pojedyncza łza.
To była nasza pierwsza, poważna kłótnia. Zawsze tyczyły się głównie o błahostki, jednak tym razem to było coś innego. I tego się bałam.
Spojrzałam na Luke'a, który ciągle oddychał ciężko, jednak w jego oczach zauważyłam troskę. Już po chwili ruszył w moją stronę i usiadł przy mnie. Wyciągnął ramiona przed siebie dając mi dostęp zbliżenia się do jego ciała. Posłusznie wtuliłam się w jego bok i próbowałam opanować łzy wydostające się na zewnątrz.
-Przepraszam kochanie. - wyszeptał obdarowując czubek mojej głowy lekkimi pocałunkami. - Wiesz, że nie chciałem. Po prostu wiadomość, że on tutaj był doprowadza mnie do białej gorączki. - wyjaśniał.
-W porządku? - spytał po chwili, a ja kiwnęłam lekko głową. - Chodź, idziemy spać, już późno.
Mówiąc to, nie miałam już sił. Byłam tym dniem wykończona. Chłopak to zauważył, dlatego umiejętnie wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
-Mówiłem, że to mój obowiązek. Zawsze jeśli poczujesz się niebezpiecznie czy nawet będziesz chciała pogadać to śmiało możesz zadzwonić do mnie czy innych. - oznajmił, a na moich ustach pojawił się lekki uśmiech.
-Zadzwonię. - potwierdziłam, kiwając głową. Wyszłam na zewnątrz tylko po to aby zbliżyć się do Payne i przytulić go z całych sił.
-Ej mała, bo mnie udusisz. - zażartował lekko, po czym się zaśmiał. Zawtórowałam wyczyn wyswobadzając się z jego ciepłych ramion. - Dobranoc, Katt. Pozdrów Luke'a i ucałuj Emily. - dodał na pożegnanie po czym zaczął się oddalać.
-Jasne.
Już po chwili zniknął w swoim ciemnym pojeździe. Wyjechał z mojej placówki i zniknął skręcając w przeciwną stronę. Westchnęłam cicho, wchodząc do środka. Zamknęłam szczelnie drzwi i przystanęłam.
Z salonu słyszałam lekki hałas, dlatego postanowiłam ruszyć ku danemu pokojowi.
Nie zdziwiłam się, kiedy na sofie zobaczyłam rozłożonego chłopaka oglądającego powtórkę jakiegoś meczu. Usiadłam tuż obok niego, przez co zwróciłam na mnie swoją uwagę. Odwrócił się w moją stronę, a na jego twarzy zauważyłam dokładną rysę zastanowienia.
Potulnie położyłam się na sofie, głowę kładąc na udach chłopaka. Jego jedna ręka wylądowała na zagłówku, natomiast drugą ułożył na moich włosach, gładząc je lekko.
-On był od Nialla, prawda? - spytał w końcu. Spoglądnęłam na niego z dołu i w odpowiedzi skinęłam lekko głową. - Po co przyszedł? - dopytał się, a ja odetchnęłam głośno.
-Ja po niego zadzwoniłam. - oznajmiłam.
-Po co?
-Luke, tylko proszę, nie gniewaj się na mnie. - wyjaśniłam szybko siadając po turecku.
-Skarbie, wiesz, że nie potrafię się na ciebie gniewać. - odparł z uśmiechem, wyłączając telewizor.
Uhuhu, będzie ostro.
-Ekhem.. więc Niall wyszedł z więzienia.... i on tu był. - powiedziałam, a piękny uśmiech bruneta natychmiastowo znikł.
-Jak on tutaj był?! - wypowiedział z zaciśniętymi zębami.
-Byłam u Van z Emily, wracałam i dosłownie czułam czyjąś obecność. Kiedy weszłam do domu odłożyłam małą do kojca i poszłam do kuchni po mleko, wracam i widziałam go tam.- opowiedziałam krótko patrząc w stronę drzwi balkonowych. - Spanikowałam. Dzwoniłam wcześniej do ciebie, ale nie odbierałeś to zadzwoniłam do Liama.
-Dlaczego akurat do niego? Przecież równie dobrze mogłaś zadzwonić na policję. - oznajmił ostro podrywając się z miejsca. Zaczął nerwowo poruszać się po pokoju, a ja wędrowałam za nim wzrokiem.
-Nie wiem dlaczego do niego zadzwoniłam, okej? Nie myślałam co wtedy robiłam, dlatego proszę przestań się złościć!
-Katniss, zadzwoniłaś do człowieka, który przyjaźni się z tą kurwą.
-Luke!
-Taka prawda, Katt. On nie jest normalny, pamiętasz co ci ci zrobił?! Pamiętasz?! Oczywiście, że pamiętasz.
-To nie znaczy, że ot tak możesz go nazywać .. tak? I przestań wrzeszczeć, dziecko śpi. - warknęłam, a na policzkach pojawiła się pojedyncza łza.
To była nasza pierwsza, poważna kłótnia. Zawsze tyczyły się głównie o błahostki, jednak tym razem to było coś innego. I tego się bałam.
Spojrzałam na Luke'a, który ciągle oddychał ciężko, jednak w jego oczach zauważyłam troskę. Już po chwili ruszył w moją stronę i usiadł przy mnie. Wyciągnął ramiona przed siebie dając mi dostęp zbliżenia się do jego ciała. Posłusznie wtuliłam się w jego bok i próbowałam opanować łzy wydostające się na zewnątrz.
-Przepraszam kochanie. - wyszeptał obdarowując czubek mojej głowy lekkimi pocałunkami. - Wiesz, że nie chciałem. Po prostu wiadomość, że on tutaj był doprowadza mnie do białej gorączki. - wyjaśniał.
-W porządku? - spytał po chwili, a ja kiwnęłam lekko głową. - Chodź, idziemy spać, już późno.
Mówiąc to, nie miałam już sił. Byłam tym dniem wykończona. Chłopak to zauważył, dlatego umiejętnie wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
Następnego dnia obudziły mnie jasne promienie słońca przechodzące przez ciemne zasłony. Z racji tego, iż ciągle byłam w połowie nieprzytomna zaczęłam dotykać dłonią miejsce obok.
Nie wyczułam żadnego żywego ciała, dlatego wiedziałam, że Luke już dawno wstał. Otworzyłam jedno oko i potwierdziłam swoje własne zdanie. Z jękiem odwróciłam się w stronę stolika nocnego sięgając po telefon. Nadal jednym okiem spojrzałam na wyświetlacz.
8:49
Z moich ust ponownie wydał się jęk, tym bardziej głośniejszy. Było tak wcześnie a zarazem tak późno. Postanowiłam jeszcze na jakiś czas zamknąć oczy i kiedy już prawie nic nie widziałam rzuciła mi się żółta karteczka leżąca przy mojej głowie. Wzięłam ją do ręki i mając zmrużone oczy zaczęłam czytać poszczególne wersy.
Razem z Katy postanowiliśmy wybrać się na mały spacer, masz czas do południa.
Kochamy cię.
Luke i Emily x.
Uśmiechnęłam się pod nosem po raz kolejny czytając krótką wiadomość. Mam czas do południa..
W tym czasie mogłabym odwiedzić kosmetyczkę, którą zaniedbałam bądź wstąpić do fryzjera i coś zrobić "nowego".
Jednak zasnęłam tak szybko jak nigdy dotąd.
Nie wyczułam żadnego żywego ciała, dlatego wiedziałam, że Luke już dawno wstał. Otworzyłam jedno oko i potwierdziłam swoje własne zdanie. Z jękiem odwróciłam się w stronę stolika nocnego sięgając po telefon. Nadal jednym okiem spojrzałam na wyświetlacz.
8:49
Z moich ust ponownie wydał się jęk, tym bardziej głośniejszy. Było tak wcześnie a zarazem tak późno. Postanowiłam jeszcze na jakiś czas zamknąć oczy i kiedy już prawie nic nie widziałam rzuciła mi się żółta karteczka leżąca przy mojej głowie. Wzięłam ją do ręki i mając zmrużone oczy zaczęłam czytać poszczególne wersy.
Razem z Katy postanowiliśmy wybrać się na mały spacer, masz czas do południa.
Kochamy cię.
Luke i Emily x.
Uśmiechnęłam się pod nosem po raz kolejny czytając krótką wiadomość. Mam czas do południa..
W tym czasie mogłabym odwiedzić kosmetyczkę, którą zaniedbałam bądź wstąpić do fryzjera i coś zrobić "nowego".
Jednak zasnęłam tak szybko jak nigdy dotąd.
-Stój.-usłyszałam za sobą.
-Nie, twój czas się skończył. -Wysłuchaj mnie, proszę! - Krzyknął błagalnie, tak że nie wytrzymałam i stanęłam w miejscu.
-Kocham cię. - Dodał po chwili tuż za moimi plecami. Odwróciłam się w jego stronę i zatonęłam w jego oczach. - Proszę, zostań.
-Nie, Niall. Nie uważasz, że jest już za późno? - Spytałam cicho.
-Dla nas nigdy nie będzie za późno. - oznajmił. - Kocham cię. - Powtórzył dotykając mojego policzka. Od razu strzepnęłam jego dłoń podtrzymując się od uderzenia go w policzek. -Przestań! Przestań do cholery kłamać! Zraniłeś mnie, zostawiłeś, porzuciłeś! A teraz wracasz i śmiesz mówić mi, że mnie kochasz?! Jesteś niemożliwy! - Wrzasnęłam, a łzy znacznie przyspieszyły zasłaniając mi widoczność.
-Robiłem to tylko dla dobra twojego i naszego dziecka.
-To nie jest twoje dziecko. - Warknęłam. - To moje dziecko, biologiczny ojciec nie istnieje, a zastępuje go Luke.
-Nie możesz tak mówić. Ja jestem połową, która nadała Emily życie. Ty i ja.
-Tak? To powiedz mi dlaczego odszedłeś? Dlaczego mówiłeś te okropne słowa?
-Chciałem was chronić, sama zauważyłaś, że kilka tygodni temu zostałem aresztowany. Dobrze wiedziałem, że to mnie zastanie.
-Gówno wiedziałeś. - Rzekłam i po raz kolejny odwróciłam się i zaczęłam odchodzić.
-Katniss! - Znów krzyknął natomiast zignorowałam go.
Jednak nie dał mi spokoju, złapał za moje ramię i odwrócił w swoją stronę.
-Czego chcesz, Niall?! - Zapytałam błagalnie, ale nie doczekałam odpowiedzi. Za to poczułam jego usta na swoich i zimne ręce wędrujące po moich policzkach.
Zerwałam się z pozycji leżącej na siedzącą oddychając ciężko.
Ten sen był tak realistyczny, że przez jaką część naprawdę obawiałam się, że to stało się naprawdę. Dzięki Bogu tak jednak nie było. Sięgnęłam po butelkę czystej wody i powoli zaczęłam popijać. Jednak już po trzech łykach usłyszałam refren 'miss jackson' dochodzący z mojego telefonu. Położyłam się na łóżku aby sięgnąć po telefon. A kiedy zobaczyłam osobę dzwoniącą do mnie, zamarłam.
Dzwonił do mnie Brendon - obrońca Nialla.
Natychmiastowo przyciągnęłam telefon do ucha pozwalając skontaktowania się ze mną.
-Katniss? - spytał po chwili, gdy nie usłyszał sygnału.
-Tak? - powiedziałam z lekką chrypką.
-Musimy jak najszybciej się spotkać.
-Jasne, która godzina?
-Obudziłem?
-Nie, dwie minuty wcześniej wstałam.
-Rozumiem, jest kilka minut przed dziesiątą. Jedenasta trzydzieści ci pasuje? - spytał.
-Taa, może być.
-Spotkajmy się w tej kawiarence na Walk Street*.
-Okej, cześć- sprostowałam krótko. Nie wiem czemu ale bałam się tego spotkania. Mimo, że Brendon tu mój stary kolega nie spotykaliśmy się często. Zwłaszcza od kiedy okazało się, że jest on obrońcą Nialla.
Nie ociągając wstałam z najwygodniejszego miejsca na ziemi. Następnie biorąc pierwsze lepsze rzeczy ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic nie bawiąc się w jakieś gierki. Wysuszyłam ciało i ubrałam wybrane rzeczy. Następnie na twarz założyłam lekki i mały makijaż a włosy postanowiłam wyprostować. Gdy uznałam, że wyglądam przyzwoicie wyszłam z łazienki kierując się w stronę kuchni. Tam przygotowałam lekkie śniadanie składające się z miski owoców i smacznego kefiru.
Kiedy kończyłam swój posiłek postanowiłam przedzwonić do chłopaka powiadamiając go o moim wyjściu.
Nie szczególnie dopytywał się o przyczynę mojego wyjścia co było dla mnie wielką ulgą. Nie chciałam aby po raz kolejny dowiedział się o czymś co go zdenerwuje. A bez tej wiadomości chyba się obejdzie. Prawda?
Spoglądnęłam na zegarek i zobaczyłam, że jest już po jedenastej. Zerwałam się z miejsca i niemalże rzuciłam miską do zlewu.
Nie spojrzałam czy wszystko z nią jest w porządku. Prawie wybiegłam z pokoju i biorąc kluczyki wyszłam z mieszkania. Szczelnie zamknęłam drzwi i ruszyłam do srebrnego BMW. Było to auto Luke'a, który pożycza mi je zbyt często. Tyle ile razy jeżdżę autem wybieram te, gdyż jest strasznie wygodne i jest bezpieczniejsze niż mój stary grechotek.
Mimo, że dziś jest piątek i powoli dobija godzina szczytu na ulicach Londynu nie ma takiego ruchu jaki zazwyczaj się pojawiał. Zdziwił mnie fakt, że pod kafejką byłam już po niecałych dwudziestu minutach. Zaparkowałam przy czerwonym volvo, które było mi nawet znane i po chwili namysłu zauważyłam, że to pojazd Brendona.
Wtedy wiedziałam, że jestem spóźniona dlatego w szybkich podskokach ruszyłam w stronę drzwi. Wchodząc do środka od razu w oczy rzucił mi się ciemna czupryna siedząca przy wysokim kwiecie. Z małym uśmiechem ruszyłam w jego stronę, a kiedy byłam w jego pobliżu odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się szeroko.
-Katniss. - zaczął wstając i wyciągając w moją stronę ramiona.
-Hej. - mruknęłam wtulając się szybko. Następnie obydwoje zajęliśmy miejsca naprzeciw siebie.
-Od ostatniego razu strasznie wyładniałaś. - rzekł po chwili.
-Awh, dziękuję. Trochę tłuszczyku po dziecku znacznie mi sprzyja. - powiedziałam z sarkazmem. Chłopak zaczął się cicho śmiać, jednak szybko się opanował.
Ten sen był tak realistyczny, że przez jaką część naprawdę obawiałam się, że to stało się naprawdę. Dzięki Bogu tak jednak nie było. Sięgnęłam po butelkę czystej wody i powoli zaczęłam popijać. Jednak już po trzech łykach usłyszałam refren 'miss jackson' dochodzący z mojego telefonu. Położyłam się na łóżku aby sięgnąć po telefon. A kiedy zobaczyłam osobę dzwoniącą do mnie, zamarłam.
Dzwonił do mnie Brendon - obrońca Nialla.
Natychmiastowo przyciągnęłam telefon do ucha pozwalając skontaktowania się ze mną.
-Katniss? - spytał po chwili, gdy nie usłyszał sygnału.
-Tak? - powiedziałam z lekką chrypką.
-Musimy jak najszybciej się spotkać.
-Jasne, która godzina?
-Obudziłem?
-Nie, dwie minuty wcześniej wstałam.
-Rozumiem, jest kilka minut przed dziesiątą. Jedenasta trzydzieści ci pasuje? - spytał.
-Taa, może być.
-Spotkajmy się w tej kawiarence na Walk Street*.
-Okej, cześć- sprostowałam krótko. Nie wiem czemu ale bałam się tego spotkania. Mimo, że Brendon tu mój stary kolega nie spotykaliśmy się często. Zwłaszcza od kiedy okazało się, że jest on obrońcą Nialla.
Nie ociągając wstałam z najwygodniejszego miejsca na ziemi. Następnie biorąc pierwsze lepsze rzeczy ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic nie bawiąc się w jakieś gierki. Wysuszyłam ciało i ubrałam wybrane rzeczy. Następnie na twarz założyłam lekki i mały makijaż a włosy postanowiłam wyprostować. Gdy uznałam, że wyglądam przyzwoicie wyszłam z łazienki kierując się w stronę kuchni. Tam przygotowałam lekkie śniadanie składające się z miski owoców i smacznego kefiru.
Kiedy kończyłam swój posiłek postanowiłam przedzwonić do chłopaka powiadamiając go o moim wyjściu.
Nie szczególnie dopytywał się o przyczynę mojego wyjścia co było dla mnie wielką ulgą. Nie chciałam aby po raz kolejny dowiedział się o czymś co go zdenerwuje. A bez tej wiadomości chyba się obejdzie. Prawda?
Spoglądnęłam na zegarek i zobaczyłam, że jest już po jedenastej. Zerwałam się z miejsca i niemalże rzuciłam miską do zlewu.
Nie spojrzałam czy wszystko z nią jest w porządku. Prawie wybiegłam z pokoju i biorąc kluczyki wyszłam z mieszkania. Szczelnie zamknęłam drzwi i ruszyłam do srebrnego BMW. Było to auto Luke'a, który pożycza mi je zbyt często. Tyle ile razy jeżdżę autem wybieram te, gdyż jest strasznie wygodne i jest bezpieczniejsze niż mój stary grechotek.
Mimo, że dziś jest piątek i powoli dobija godzina szczytu na ulicach Londynu nie ma takiego ruchu jaki zazwyczaj się pojawiał. Zdziwił mnie fakt, że pod kafejką byłam już po niecałych dwudziestu minutach. Zaparkowałam przy czerwonym volvo, które było mi nawet znane i po chwili namysłu zauważyłam, że to pojazd Brendona.
Wtedy wiedziałam, że jestem spóźniona dlatego w szybkich podskokach ruszyłam w stronę drzwi. Wchodząc do środka od razu w oczy rzucił mi się ciemna czupryna siedząca przy wysokim kwiecie. Z małym uśmiechem ruszyłam w jego stronę, a kiedy byłam w jego pobliżu odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się szeroko.
-Katniss. - zaczął wstając i wyciągając w moją stronę ramiona.
-Hej. - mruknęłam wtulając się szybko. Następnie obydwoje zajęliśmy miejsca naprzeciw siebie.
-Od ostatniego razu strasznie wyładniałaś. - rzekł po chwili.
-Awh, dziękuję. Trochę tłuszczyku po dziecku znacznie mi sprzyja. - powiedziałam z sarkazmem. Chłopak zaczął się cicho śmiać, jednak szybko się opanował.
-Nie no, ja gadam serio. Jesteś ładniejsza niż ostatnio.
-Daruj sobie te teksty na zaloty- mruknęłam.
-Nie, Sarah by mnie zabiła.
-Sarah? Ta Sarah? Wy razem?- spytałam z szeroko otwartymi oczami.
-Taa, już dawno, nawet tak dawno, że w lipcu się pobieramy,
-Że co? I ja nie jestem zaproszona?
-Tego nie powiedziałem. - wymknął. - A co tam u ciebie? Radzisz sobie jakoś?
-Tak, poznałam Luke'a i jesteśmy nie cały rok razem. - opowiedziałam krótko.
-Uhm, miło.
-Dobra, wiesz pewnie, że nie umówiłem się z tobą na zwykłe
pogaduszki. – oznajmił ni stąd ni zowąd.
-Podejrzewam. – mruknęłam cicho. – Więc mów prosto z mostu.
-Niall mnie tu sprowadził.
-Po co?
-Wie, że nie chcesz się z nim spotkać. – zaczął.
-Dobrze wie. – urwałam mu, mówiąc męczącym głosem.
-Ale on jednak chce.
-Niby po co? – spytałam.
-On chce z tobą pogadać. Chce ci to wszystko wyjaśnić.
-Ale ja nie chcę jego wyjaśnień. Moja i jego historia dawno
się zakończyła. Mam teraz inne, o dużo lepsze życie niż z nim. – wyjaśniłam
spoglądając w okno. Wiedziałam, że pod wpływem brązowych oczu mogłabym popełnić
błąd.
-Wiem, Katniss. Dobrze rozumiem. Życzę tobie i Lukowi
powodzenia, ale wysłuchaj mnie i spotkaj się z Niallem. Powie ci dlaczego tak
zrobił.
-To zrozum jeszcze to, że nie mam zamiaru się z nim
spotykać. Już nigdy w życiu. – warknęłam krótko wstając z miejsca. – Jeśli
możesz, przekaż mu, że jeśli raz pojawi się w nocy albo w dzień, nie ważne
kiedy, na moim podwórku to obiecuję, że pójdę z tym na policję. – oznajmiłam. I
już chciałam kierować się w stronę wyjścia kiedy poczułam ręce bruneta na
nadgarstku. Odwróciłam się w jego stronę i wyczekiwałam na jego ostatnie słowa.
-Weź przynajmniej to i przeczytaj. Zrób to dla mnie. –
powiedział cicho wystawiając białą kartkę w moją stronę. Patrzyłam się na nią
przez jakiś czas aż w końcu wzięłam ją do ręki i schowałam głęboko w kieszeń. –
Miłego dnia, Katniss.- dodał po czym mnie puścił. Natychmiastowo wzięłam swoje
manatki i wyszłam z kawiarenki. Wsiadłam do auta i oparłam się o zagłówek
oddychając ciężko. Sięgnęłam prawą ręką do kieszeni i wyciągnęłam zgiętą w pół
kartkę.
Wiedziałam, że to co za chwilę zrobię było wystarczająco za
dużo. Jednak nie kontrolowałam tego. Rozłożyłam zawiniątko i zaczęłam czytać.
Od razu poznałam te schludne pismo, które należało do blondyna.
Cześć Katniss.
Z tej strony ja – Niall.
Wiem, nie powinien ci teraz tego robić, ale nie potrafię.
Chcę się z tobą spotkać, czy to dużo?
Proszę, wysłuchaj mnie i spotkaj się ze mną jutro w
naszym parku gdzieś koło 20.
Ja nie chcę zrobić ci krzywdy, nie bój się spotkania.
Po prostu chcę ci tylko wyjaśnić.
Twój na zawsze – Niall.
-Nienawidzę cię Niall. – oznajmiłam cicho. – Ale nadal cię
kocham. – dodałam jeszcze ciszej po chwili.
DZIEŃ DOBRY WSZYSTKIM
Rodział trzeci pod koniec tygodnia, no cóż
Nie miałam zbytnio czasu
Oznajmię wam tylko jeszcze, że w tym tygodniu najbliższym
może nie pojawić się rozdział, bo z 4/5 dni mam sprawdziany, ale jeśli coś się
uda, to może w weekend wam dodam.
Dziś nie zanudzam.
Kocham was
I DZIĘKUJĘ WAM ZA TE OSTATNIE KOMENTARZE, NORMALNIE SIĘ
WZRUSZYŁAM ;-;
Jeszcze raz was kocham i..
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jejciu rozdział świetny, czekam na dalszy rozwój akcji :)
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAWWGBUYINAJHVUYDBHJNK <3
OdpowiedzUsuńJeny, tak bardzo pokochałam to opowiadanie że szok ;o naprawdę historia max wciągająca <33 Ale nie umiem sobie wyobrazić co dalej ;o No bo z jednej strony- Niall, myślę że miał jakiś poważny powód że tak sie zachował ale kocha je. A z drugiej Luke- to on się nimi zaopiekował i pokochał,jejujeju :D Mam nadzieję że Katniss spotka się z Niall`em. XD czekam na ciąg dalszy, weny :*
genialny :) i jestem za Niallem :D ♥
OdpowiedzUsuńłoooo wielki szacun :D opowiadanie naprawde genialne ♥ ♥
OdpowiedzUsuńsuper :* czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńaww czadowe :) kiedyy następny ?? :)
OdpowiedzUsuń