środa, 16 kwietnia 2014

czwarty

*Jeśli przeczytałaś/ałeś poroszę pozostaw po sobie komentarz*

*następnego dnia*


Nie spotkam się z nim, nie spotkam się z nim, nie spotkam się z nim, nie spotkam się z nim, nie spotkam się z nim, nie spotkam się z nim...
-Spotkaj się z nim. –  przerwała mi nagle Tess. I nie podobało mi się to.
-Nie, nie ma mowy. – rzuciłam kładąc pieluszki na komodę. Odwróciłam się w stronę dziewczyny mającej na swoich ramionach Kate.
-Ale Katniss, spójrz prawdzie w oczy! On ci chce wszystko wyjaśnić. – zaprotestowała.
-Po co? Powiedz, po co ma mi to wyjaśniać? Zwłaszcza teraz, po półtora roku od kiedy mnie.. nas zostawił? Absurd.
-On pewnie czuje się winny.
-Ooo winny, no naprawdę dobra wymówka, Tess. Błagam nie broń go, a jeśli chcesz to podaj chociaż sensowne argumenty, to na mnie nie działa.
-Skarbie. – zaczęła, jednak natychmiast się zamknęła. Spojrzałam na nią wymownie i zauważyłam jak próbuje załapać jakieś porządne, złożone do kupy zdanie. – Ja wiem..., ciężko ci jest po tym wszystkim.
-Jak wspaniale. – wtrąciłam niemal warknięciem. Natychmiastowo spiorunowała mnie wzrokiem, dlatego westchnęłam ciężko i usiadłam na bujanym fotelu czekając na dalszy monolog przyjaciółki.
-Ale zobacz, siedział w kiciu ten rok jak nawet trochę więcej. To są zwykłe cztery ściany, cela, ciemna, śmierdząca, nie mająca żadnych barw...
-Tak, wiem, zła, brzydka cela, przejdź do sedna. – po raz kolejny przerwałam, jednak nie spojrzała na mnie jakby znów chciała mnie zabić. Kiwnęła tylko lekko głową.
-On tam był ponad dwanaście miesięcy, kobieto, ja bym tam oszalała. Nie powiedz, że ty nie. – zapytała retorycznie, po czym kontynuowała. – I spójrz na takiego blondyna. Siedział tam, bez nikogo, bez niczego i co innego mógł robić? – ponownie zapytała. Już otwierałam usta, aby wydostać z nich beznadziejny komentarz, jednak szybko dodała.-  Na pewno nie odpoczywał. – mruknęła kiedy wywnioskowała, że chciałam to powiedzieć. – Myślał o tobie, Katt. Byłaś jego miłością.
-Fałszywą.
-Żadną fałszywą. Zrozum to, byłaś dla niego bardzo ważna. – oznajmiła twardo kładąc małą Emily do łóżeczka. - Pamiętam jak widziałam was co dwa dni jak odprowadzał się do domu,  jak całował na pożegnanie, jak odchodził dopiero wtedy, kiedy w twoim pokoju zapaliło się światło, jak pewnego dnia przyszedł z wielką torbą i zamieszkaliście w tym jednym domu, jak codziennie rano leciał do osiedlowego sklepu aby kupić ci składniki na śniadanie, które z pewnością ci robił, jak razem jechaliście i wracaliście ze szkoły, jak wychodziliście na jakieś imprezy czy inne pierdoły. Dobrze to pamiętam, a wiesz dlaczego? Bo cholernie ci zazdrościłam. Zazdrościłam ci, że byłaś dla kogoś ważna, że miałaś takiego wyśmienitego chłopaka, że miałaś wszystko od niego co zapragnęłaś, wszystko ci zazdrościłam. Zazdroszczę ci nawet tego, że masz z nim dziecko. – powiedziała końcowe zdania ze łzami w oczach. Zresztą sama nie wyglądałam inaczej, wyglądałam tak od jej pierwszego zdania.
Tessa lekko zachwiała się jednak już po chwili stawiała pewne kroki w moją stronę. Już po chwili stała nade mną dlatego wstałam z fotela i wtuliłam się w ramiona dziewczyny, pozwalając na łzy cieknące z moich oczu.
-Płacz kochanie, płacz. To najlepsza rzecz na smutek. – oznajmiła również szlochając i lekko gładząc mnie po plecach.
-Ja go nadal kocham. – szepnęłam po chwili.
-Wiem, Katt. Dlatego spełnij moją prośbę i spotkaj się z nim.
-Boję się, że zachce mu się pełnić rolę ojca i zabierze mi moje dziecko, a nie, że chce mi wszystko wyjaśnić. – wytłumaczyłam, na co Tessa mocniej przytuliła mnie do swojego ciała
-Nie może.


Tess nie opuszczała mnie ani na krok. Postanowiła każdego dnia siedzieć ze mną do przyjścia Luke’a z pracy. Nie wiem czy to jej pomysł, czy mojego chłopaka, ale szczerze mówiąc nie mam co do niego żadnych sprzeciwień. Bałam się, że on tu wciąż może się kręcić. Teraz przynajmniej jesteśmy obie i nie jest tak źle jak mi się wydawało.
Chyba.
-Dlaczego myślisz, że on zabierze Emily? – spytała cicho brunetka tępo wlepiając swój wzrok w ekran telewizora. Na jednym z kanałów znaleźliśmy jakąś typowo hiszpańską telenowele, którą oglądaliśmy z pudełkami lodów.
-Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Jest przecież ojcem, a często wracają i zabierają matką dzieci. Boję się, że to się stanie też między nami.
-Nie wyobrażam sobie, żeby przyszedł tylko po to aby odebrać ci dziecko. To do niego niepodobne.
-Może jakieś nawrócenie miał czy coś. – mruknęłam biorąc pilot i wyłączając ten bezsensowny program. Nie wiem dlaczego, ale z ust Tess wydobył się śmiech. Spojrzałam na nią ściągając brew i przekrzywiłam w typowo pieski sposób głowę.
-Coś mam na twarzy? – spytałam.
-Nie, oczywiście, że nie. Ale Niall i nawrócenie? To niezły żart, naprawdę. – wymknęła po chwili w pełnej powadze.
-Ja nie żartuję, naprawdę czuję, że coś się stanie. I to wcale nie będzie dobre dla mnie jak i dla dziecka.
-Oj Kattnis, jesteś taka głupia. – powiedziała wzruszając ramionami.
Nie odezwałam się, więc pomiędzy nami znów nastała cisza. Nie była ona krępująca, jednak przeszkadzała mi.
-Więc, spotykasz się z nim jutro? – spytała po długim czasie.
-Nie, nie wiem, nie, tak, nie wiem.- powiedziałam w odstępach. – To naprawdę trudny wybór.
-Usłyszałam „tak”, dlatego jest jakaś nadzieja?
-Naprawdę nie wiem. Nie chcę, wiesz o tym dobrze, ale z drugiej strony jestem ciekawa tego, co chce mi powiedzieć.
-Musisz się zastanowić, to już jutro.
-Tak, doskonale wiem. – mruknęłam.
-Powiesz Luke’owi?
-Nie. – oznajmiłam twardo, tak, że aż Tess z gwizdem wciągnęła powietrze.
-Dlaczego? – dopytała się siadając bliżej mnie.
-Po prostu nie chcę żeby się o to zamartwiał.
-A nie dlatego, że tego też się boisz?
-Nie. Wczoraj wpadł w furię kiedy dowiedział się, że Niall tu był, tym bardziej, że zamiast do niego, zadzwoniłam do Liama.
-On tak czy siak musi się o tym dowiedzieć. – powiedziała po chwili bawiąc się małą poduszeczką w owieczki należącą do Emily.
-Wiem, ale to jeszcze nie ten czas. Niedługo mu powiem, ale nie teraz. – wyjaśniłam spoglądając na dziewczynę. – Jasne? Ja to mu powiem, nikt inny. – dodałam a ona kiwnęła, dając znak, że zrozumiała.
W tym samym czasie usłyszałam dźwięk frontowych drzwi. Zerwałam się z miejsca i ruszyłam w stronę korytarzyka. Zobaczyłam całego mokrego chłopaka, zdejmującego swoje czarne converse. Podeszłam szybko do niego i wtuliłam się w ciało bruneta, który natychmiastowo chciał odkleić mnie od swojego ciała.
-Katt, jestem cały mokry. – oznajmił ponawiając swoje próby.
-Nie ważne, kocham cię, wiesz? – spytałam zadzierając swoją głowę do góry. Luke był ode mnie wyższy i to bardzo dużo wyższy, dlatego za każdym razem, spoglądałam w niebo. Schylił się i lekko musnął moje usta.
-Też cię kocham. – wyszeptał zadzierając kciukiem małe kółeczka na moim policzku.
-Fuuu, rzygam tęczą. – mruknęła Tess wychodząc za rogu.
-Kibel jest tam. – wskazał chłopak z uśmiechem na twarzy. Na jego komentarz zareagowałam śmiechem, na co inni również zawtórowali.
-To ja się zbieram do domu i tam sobie porzygam. – oznajmiła wesoło ruszając w naszą stronę.
-Ej, czekaj! – zawołałam, zatrzymując ją w pół kroku.
-O co chodzi?
-Zdzwonię po Van i zaopiekujecie się małą? Chciałabym wyjść z Lukiem.
-Katniss, chyba oszalałaś, na dworze leje. – oznajmił brunet.
-Nie oszalałam, Luke. No błagam, mały spacerek. Z parasolką. – powiedziałam z szerokim uśmiechem spoglądając na niego błagalnie.
-Co ja z tobą mam?
-Niebo. – odparłam znów stając na palcach i muskając jego lekko zimne usta.
-Takie niebo to mi się podoba.
-Ekhem, ktoś tu nadal jest. Idzie już gołąbeczki, zadzwonię po Ashtona, przyjedzie to trochę narozrabiamy.
-Tylko niech wszystkie rzeczy leżą na swoim miejscu i nic niech nie przybędzie z bielizny, mamy wystarczająco. A! I jeszcze fajnie będzie, jak zrobicie to w piwnicy, tam często nie chodzę. – mruknęłam ubierając szybko moje buty i naciągając na ramiona kurtkę.
-Do zobaczenia. – mruknęłam na pożegnanie po czym wyszłam na dwór. Zaraz do mnie dołączył Luke trzymając nad sobą parasolkę. Wtuliłam się w jego bok i piąstkami mocno chwyciłam jego kurtkę. Ruszyliśmy w bardzo znaną nam dróżkę prowadzącą do miejscowej cukierni. Zachichotałam lekko wchłaniając nozdrzami piękny zapach deszczówki.
-Katniss? – usłyszałam nad sobą.
-Hm?
-Czy ty coś kochanie brałaś? – odparł ze śmiechem prowadząc nas dalej.
-Trochę dużo lodów z Tess zjadłam.
-To wszystko wyjaśnia. Czekoladowe?
-Najlepsze.
-Zawsze masz po nich świra.
-Tak, wiem.

„-Oddaj mi je! – wrzasnęłam biegnąc w pogoni za pysznymi lodami opatulonymi bitą śmietaną.
-Śnisz kochanie! – odparł ze śmiechem nadal uciekając tym razem powoli spinając się po schodach.
-To moje! Zrób sobie jeśli chcesz, ale te mi oddaj. – powiedziałam łapiąc go za koszulę.
-Myślę, że twoje są o wiele, wieele pyszniejsze. – oznajmił po czym zniknął za ciemnobrązowymi drzwiami.
-Niaaaaaaall, oddaj, prooooszę.- jęknęłam stojąc przed ścianą.
-Uhmm.. jakie pyszne – usłyszałam po chwili a walnęłam pięścią w drewnianą powłokę.
-Ała! – krzyknęłam.
-To ty sobie zrobiłaś krzywdę, nie ja.- oznajmił a ja burknęłam cicho. Oburzona usiadłam przy ścianie mocno zaciskając ręce w geście obronnym. Nie byłam długo samotna. Po chwili poczułam jak siada koło mnie i lekko szturcha mnie w ramię.
-Skarbie..
-Nie odzywaj się do mnie.
-Kochanie..
-Nie odzywaj się do mnie.
-Żabko... – ponowił próbę aż w końcu odwróciłam w jego stronę głowę. Przed sobą zobaczyłam blondyna, który w rękach trzymał nienaruszone lody.
-I tak cię nienawidzę. – mruknęłam zabierając danie. Ale zamiast zacząć je spożywać, odłożyłam je na bok i rzuciłam się na chłopaka łącząc nasze usta. Pocałunek był pełen emocji, erotyzmu, miłości.
Zresztą, jak każdy.
Już po chwili poczułam jak siada i podnosi nas do pozycji stojącej. Zaplątał moje nogi wokół własnej osi, a następnie zaniósł nas do sypialni, poddając się swojemu uczuciu.”

-Katniss? – spytał Luke, a ja oderwał się ze wspomnień. – Co jest?
-Ahgr, nic, przepraszam, trochę się zamyśliłam. Co mówiłeś?
-Pytałem czy chcesz napoleonka czy roladę.
-A ty co bierzesz?
-Roladę. – oznajmił z uśmiechem.
-To ja też, do tego jakiś sok, proszę. – mruknęłam po czym ruszyłam w stronę wolnych miejsc. Potulnie usiadłam przy jednym z okrągłych stoliczków.
 
Nie wiem dlaczego, ale po raz pierwszy czułam się nieswojo będąc z Lukiem. Czułam się jakby moja najlepsza przyjaciółka wrobiła mnie w jakiś teleturniej a’la „randka w ciemno”.
Tak naprawdę chłopaka znałam ponad rok, a nie długo będziemy mieli rocznicę naszego związku.
Dziwne, prawda?
-Twoja rolada.- usłyszałam nad sobą, przez co wyprostowałam się na krześle i posłałam ciepły uśmiech Lukowi.
-Dzięki. – mruknęłam po czym dziabnęłam kawałek.
Chłopak usiadł naprzeciwko mnie i również zaczął konsumować swoją porcję. Wtedy powstała cisza. Dosyć krępująca cisza.
-Smakuje? – spytałam po chwili. Kiwnął lekko głową i spojrzał na mnie. Dokładnie zlustrował moją twarz, aż w końcu odłożył sztućce i złożył ręce w pięść podpierając się nimi podbródkiem.
-Mów o co chodzi. – oznajmił, a łyżeczka, która była w drodze do moich ust nagle zamarła. Odłożyłam ją i udając zdziwioną przechyliłam głowę do ramienia.
-Mi? O nic. – skłamałam po czym  jak gdyby nigdy nic zaczęłam dalej jeść.
-Widzę, że coś nie leży po twojej myśli. Czy to chodzi coś o wczoraj? O naszą kłótnię?
-Nie, oczywiście, że nie. Może nie mam trochę humoru, ale nie powinieneś się dziwić. Facet, który zrobił mi dziecko wyszedł z więzienia i mnie nawiedził pod twoją nieobecnością. – wytłumaczyłam z nieco oschłym głosem.
-Rozumiem, że to trochę nie normalne, ale on już tego nie zrobi.
-Skąd wiesz? – spytałam.
-Ma kuratora nad sobą, więc nie może, bo inaczej wróci tam skąd przyszedł.
-A co jeżeli wrócił żeby zabrać nam Emily?
-Tym bardziej nie możesz się martwić. Kiedy, oh nie daj Boże, przyjdzie z takim tekstem to tylko skopać mu cztery litery i do sądu. Wygrasz, bo „a” jesteś samotną kobietą i „b” on nie chciał wtedy dziecka, a teraz mu się nagle to odwróciło? No właśnie.
-Ja nadal się boję.
-Nie masz czego.
-Wiem. – mruknęłam kończąc naszą krótką rozmowę. Chwilę jeszcze dokładnie oglądał jak spożywam ostatnie kęsy po czym sam zabrał się do swojej porcji.

Kiedy oboje skończyliśmy postanowiliśmy wrócić do domu taksówką. Na dworze była jeszcze gorsza ulewa niż przed naszym przyjściem do cukierni dlatego obydwoje byliśmy zgodni.
Pojazd był po nas niecałe dziesięć minut po naszym zamówieniu. W domu byliśmy jeszcze krócej po tym.
Od razu wygoniliśmy przyjaciół z naszego domu, którzy nieustannie lizali się na mojej i Luke’a kanapie.
Ohyda.
-Idź weź prysznic, ja za ten czas zajdę do małej i sprawdzę czy wszystko jest w porządku. – zaproponował na co kiwnęłam głową.
-Okej. – oznajmiłam w odpowiedzi po czym ruszyłam do łazienki. W niej stanęłam przy wannie i odkręciłam kurek z odpowiednią temperaturą wody. Następnie przeszłam do sypialni, gdzie chciałam zabrać potrzebne rzeczy. Jednak kiedy zaczęłam przechodzić koło łóżka zauważyłam w swoim telefonie migającą kontrolkę. Świeciła ona na niebiesko co oznaczało, że przyszła nowa wiadomość. Zatrzymałam się przy stoliku nocnym i sięgnęłam po urządzenie. Odblokowałam go niemal natychmiast i zjechałam na listę. Widząc nieznany mi dotąd numer kliknęłam na powiadomienie i zaczęłam czytać poszczególne wiadomości.

Od : xxxxxxxxx

Kochanie, dlaczego mi to robisz?

Od : xxxxxxxxx

Myślisz, że już nic do Ciebie nie czuję?

Od: xxxxxxxxx

Boli mnie widok Ciebie i tego Luke’a

Od: xxxxxxxxx

Spotkaj się ze mną, błagam.

Było ich kilkadziesiąt, jak nie kilkaset. Zawierały one jedno zdanie, które łamało mi serce.
Doskonale wiedziałam od kogo to.
Trzęsącymi rękoma zaczęłam usuwać poszczególną z nich, próbując nie zważać na ich treść.
Nie raz mi się udawało, jednak nie raz nie.

Na swoich biodrach poczułam nagle męskie dłonie i miękkie usta na mojej szyi. Wiedziałam doskonale do kogą należą, zwłaszcza, że poczułam także mały metal przy skórze. Nie oznaczyło to jednak, że nie podskoczyłam ze strachu. Chłopak natychmiastowo odkleił się i odwrócił mnie w swoją stronę.
-Przestraszyłem? – spytał, na co kiwnęłam tylko głową. Walczyłam ze łzami, które planowały wydostać się z powiek. Nie chodzi tu tylko i wyłącznie o to, że Luke mnie wystraszył. Smsy, które dostarczył mi Niall znów zaczęły kręcić się w mojej głowie. Przez nie, mój mur obronny znów zaczął się walić i muszę przyznać, jest on coraz to mniejszy.
Przytuliłam się do bruneta mocno zaciągając się jego perfumami. On otoczył mnie także swoimi ciepłymi ramionami dając dostęp mi do bezpieczeństwa.
-Przepraszam, nie chciałem. – wyszeptał, kiedy cicho załkałam.
-Nie, spokojnie, po prostu, emocje.
-Csii.. już dobrze. – powiedział obdarowując czubek mojej głowy pocałunkami.
-Dziękuję... dziękuję, że jesteś.
-Też dziękuję, że jesteś.- powiedział po czym odsunął mnie od swojego ciała trzymając w swoich dłoniach moją twarz. Przez dłuższy spoglądaliśmy sobie w oczy, on w moje piwne, a ja w jego niebieskie jak niebo. Po chwili schylił swoją głowę na moją wysokość i złączył nasze usta.
Dzięki niemu pokazał jaki jest w stosunku do mnie. Czuły, romantyczny i przysięgający opiekę.
-Idź się umyj. – powiedział ze śmiechem opierając się swoim czołem o moje.
-Czy ja dla ciebie śmierdzę? – odrzekłam również z poczuciem humoru, przez co chłopak zaśmiał się jeszcze głośniej.
-Nic takiego nie powiedziałem.
-Ale dobrze wiem, że miałeś to na myśli. – mruknęłam wskazując na niego palcem z miną zabójcy. Chłopak próbował opanować powagę, jednak mu to zbytnio nie wychodziło.
Zresztą mi też.
Odwróciłam się napięcie i ruszyłam ku drzwiom łazienkowym.
-Może ci pomóc? – spytał nagle za mną.
-Nie, mam focha.- warknęłam udając i zamykając za sobą białe drzwi.
Zauważyłam, że woda osiągnęła idealną ilość dlatego pobiegłam i zakręciłam kurek. Następnie nie szybkim, ale i nie wolnym tempem ściągnęłam ubrania i weszłam do środka.
Nie miałam ochoty długo w niej przebywać, dlatego umyłam dosyć szybko każdą część ciała. Wysuszyłam ciało ręcznikiem i obłożyłam je na całym ciele. I gdy sięgałam po czyste ubrania usłyszałam dobrze znany mi kawałek „miss jackson”, który miałam ustawiony jako dzwonek. Podeszłam do pralki i przyjrzałam się numerowi.
Widziałam go już dzisiaj.
Cholera, to On.
Wyciągnęłam rękę i przejechałam po czerwonej słuchawce. Następnie wyłączyłam telefon.
Ale nie jak normalny człowiek...
Wyjęłam klapkę i baterię, która trafiła na kafelki.
Moje serce natychmiast przyśpieszyło, a głowa pulsowała.
-Kochanie, wszystko w porządku? – usłyszałam zza drzwiami.
-Taa, jasne, to tylko telefon mi spadł. – wyjaśniłam.
-Znowu? – spytał rozbawiony. Niestety tym razem nie widziałam nic do śmiechu.
-Tak, znowu. Już cię puszczam. – powiedziałam po czym prędko założyłam na siebie ubrania. Ręcznik wywiesiłam na suszarce i biorąc pod ręce swoje rzeczy wyszłam z łazienki.
-Dzięki. – powiedział, wstając z łóżka. – Będę za jakiś czas. – wyszeptał tuż nad moich uchem, po czym wszedł do drzwi, z których przed chwilą weszłam. Ułożyłam swoje rzeczy w szafie i stanęłam na środku pokoju jak wryta. Kompletnie nie wiedziałam co ze sobą robić. W końcu postanowiłam zejść do kuchni i przygotować dla nas jakiś ciepły napój. Nie wahając się długo, zaczęłam iść w kierunku danego pomieszczenia.
I gdy schodziłam już po schodach, po domu rozniósł się dźwięk dzwonka. Byłam pewna, że to tylko Tess albo Ashton coś zapomnieli, dlatego pewnym krokiem podeszłam do drzwi frontowych. Nie zastanawiałam się nawet nad spojrzeniem przez szparkę. Otworzyłam szeroko drzwi i wiedziałam, że jestem zbyt impulsywnym człowiekiem.
-Cześć Katniss. – powiedział tym swoim pięknym, aksamitnym głosem, co doprowadziło mnie do skrajnego załamania.

*

OH MY GOD, DZIEŃ DOBRY

WIEEEEEM, TAKIE ZAKOŃCZENIE >>>>>
EHHEHEHEH
Dobra, na początek, dodaje to z rana, bo mój zły brat nie dał mi wczoraj internetu wieczorem.
Aaa pewnie teraz jak to dodaje to za jakiś czas idę do szkoły, więc możliwe, że jeszcze nie dodam do stronek.
Piszę w czasie teraźniejszym dla mnie, więc to dla was będzie wczoraj XDDD
NIE WAŻNE

Tutaj wiadomość kieruję do tych co komentują i nie:
BARDZO, ALE TO BARDZO WAM DZIĘKUJĘ, BO TO DZIĘKI WAM ROZDZIAŁY SIĘ POJAWIAJĄ I MYŚLĘ, ŻE CI CO NIE KOMENTUJĄ NAPISZĄ CHOCIAŻ „CZYTAM” ALBO JAKIEŚ JEDNO SŁOWO „FAJNE” ALBO „SUPER”, NAPRAWDĘ TO MNIE MOBILIZUJE.



NIE MA TO JAK DODAWAĆ ROZDZIAŁ PRZED SZKOŁA, JOŁ PIS

8 komentarzy:

  1. Aliwenbziwjbdkdbwjej. Dodaj kolejny w tym tygodniu proszę!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. JEJKU JEJKU JEJKU <3
    tak bardzo sie jaram, kurde normalnie momentami bardziej niż teledyskiem do You&I <333 Luke jest taaaaaaaaaaaaki kochany i taaaaaaaaaaki słodki sxdcvgbhnjk ile ja bym dała za takiego chłopaka, jeju :3
    A Niall... Czekałam na niego od momentu gdy zobaczyłam napis : rozdział 4 *.* JEST <3 przyszedł, tylko wydaje mi się Luke się delikatnie mówiąc wkurzy... Ale to dobrze <3 Niall vs Luke... O JACIESZPIERDZIELE ;3
    Błagam na kolanach o rozdział w tym tygodniu, błagam błagam błagam :**
    Taki wyjątkowy prezent z okazji teledysku... :3
    pozdrawiam i czekam :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. suuperr :) zawsze najlepszyy :D ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. jezu jezu jezu to jest genialne! chciałabym jak najszybciej nowy, bo jestem cholernie ciekawa jak przebiegnie ich rozmowa. mogłabyś mnie informować o rozdziałach na tt? @hazz_is_mine byłabym wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wpisałam cię do listy "informowanych" więc na pewno będziesz wiedzieć kiedy pojawił się rozdział ;)

      Usuń
  6. 40 year-old VP Quality Control Teador Laver, hailing from Sault Ste. Marie enjoys watching movies like "Time That Remains, The" and Fishing. Took a trip to Major Town Houses of the Architect Victor Horta (Brussels) and drives a E-Class. przejdz na moja strone

    OdpowiedzUsuń

Layout by Switch